Forum www.dziennikarzeujk.fora.pl Strona Główna www.dziennikarzeujk.fora.pl
Forum z tekstami studentów II stopnia Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJK
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przesmyk Darien mój Mount Everest

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dziennikarzeujk.fora.pl Strona Główna -> Popisowy tekst
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agosia




Dołączył: 25 Lis 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:16, 25 Lis 2013    Temat postu: Przesmyk Darien mój Mount Everest

Przesmyk oddziela panamską prowincję Darién i Kolumbię, uniemożliwia komunikację pomiędzy Południową a Środkową Ameryką. Opowiedzieć o nim mogą tylko nie liczni, mało kto tam dotarł. Serce dziewiczej dżungli; dotąd nie zbadane, kryjące wiele tajemnic i bardzo pociągające dla podróżników. Michał Zieliński uczestnik ekspedycji ,,Do jądra ciemności strefa Darien’’ nazywa go swoim Mount Everwstem.

Czy wcześniej brałeś już udział w podobnych ekspedycjach?

Trzeba być głupkiem, aby wybierać się bez żadnego doświadczenia w miejsce takie jak Darien. Decyzja wyruszenia tam to wynik wielu lat podobnych działań w innych miejscach, w moim przypadku były to dżungle w Boliwii, Peru, Borneo, poprzednie wizyty w różnych rejonach Panamy, ale też moje poprzednie wypady dziennikarskie do krajów gdzie toczą się wojny. Razem ze mną jedzie zawsze mój wieloletni przyjaciel Tomek Zakrzewski, równie doświadczony podróżnik, i ekipa 6 uczestników, z których część posiada praktykę z działań w podobnych miejscach.

Jak należy się przygotować do takiej wyprawy ?

Co do przygotowania uczestników warunkiem była selekcja jeszcze w Polsce. Bieg na 22 kilometry na przełaj przez las, a potem w mazurskiej chacie pół nocy oglądania materiałów z naszych poprzednich ekspedycji, w szczególności Antisuyo w Peru 3 lata temu. Każdy musiał pokazać, że tego typu doświadczenia dają mu motywację, oraz że posiada kondycje i samozaparcie, a także że dobrze współpracuje w grupie. To ostatnie to bardzo ważna sprawa na takich wyjazdach.

Jakie największe niebezpieczeństwa czyhają w dżungli ?

Takie miejsca zawsze niesie ze sobą duże ryzyko. Cała sztuka polega na tym, aby przeżyć przygodę ale wrócić w całości. W wielu miejscach w Darien działają kolumbijscy rebelianci, przemyt narkotyków to jedyny możliwy dochód dla części mieszkańców. Poza tymi sprawami jest dżungla, i tam naprawdę nie ma żartów.

No właśnie i w waszym przypadku to niebezpieczeństwo okazało się jak najbardziej namacalne?

Lena, jedna z uczestniczek ekspedycji, nagle dała nam znak, żebyśmy się zatrzymali. W trawie, w odległości ok. 1,5 metra leżał zwinięty wąż, który zwykle na powitanie wstrzykuje delikwentowi potrójną dawkę jadu. Mający dużo szczęścia i zdrowy, odporny organizm, po takim spotkaniu można pożyć jeszcze maksymalnie 12 godzin. Na szczęście udało nam się wyjść z tej sytuacji bez szwanku. Poza tym nie sprzyjała wówczas pogoda – padało, a więc te wszystkie pająki, insekty zaczęły wychodzić. I dawać nam się we znaki. Z czasem dopadło nas znużenie i zmęczenie. Nie pomagał fakt, że skończył się prowiant. Ratowały nas batony energetyczne, które mieliśmy skrzętnie pochowane w kieszeniach. Jakby tego było mało trzeciego dnia w dżungli trafiliśmy w miejsce, w którym byliśmy dzień wcześniej. Zgubiliśmy się. Nie pozostało nam nic innego, jak rozbić namioty. I wówczas nasz przewodnik stanął na wysokości zadania. Opuścił nas na moment i wrócił z dziewięcioma okazałymi krewetkami. Jedna krewetka dla każdego! Mieliśmy słodki dylemat: zrobić z nich zupę czy usmażyć.

Wydłużyliście trasę zamiast planowanej doby , szliście 4 dni mając zapasy tylko na jeden dzień. Dlaczego podjęliście takie ryzyko ?

Ale przecież na tym to polega! Żeby podejmować ryzyko i na każdym kroku się z nim mierzyć. Gdybyśmy tego nie zrobili, tylko wrócili do wioski, zjedli sytą kolację i poszli spać, to pewnie byśmy do końca życia czuli ogromny niedosyt. To, co zrobiliśmy było niebezpieczne, może nawet nieodpowiedzialne, ale nie żałuję tego, bo przygoda w Darién była warta takich poświęceń. Do tego jedna z uczestniczek – Marta Kolanowska, doktorantka Uniwersytetu Gdańskiego – odkryła i od razu opisała jak się później okazało nowy gatunek orchidei, który nie był znany dotąd nauce! Spenetrowaliśmy rejon, na którym stopa lokalnych myśliwych nawet nie stanęła, a dodatkowo natknęliśmy się na ślad „dzikich”.

Dzikich ? Czy mieliście styczność z rdzennymi mieszkańcami Darien?

Po kilkunastu metrach marszu nad poziomem morza natrafiamy na ślad gołej stopy odbitej w piachu. Z relacji przewodnika wynika, iż byliśmy obserwowani przez członka plemienia , żyjącego z dala od cywilizacji. Ponownie na ślad trafiamy parę chwil później.

Jak sprawdziła się Wasza grupa w tak ekstremalnych warunkach?

Rewelacyjnie. Byliśmy zgrani, nasza ósemka dobrze się dogadywała. Np w sytuacji, kiedy skończyło nam się jedzenie. Część z nas miała batony energetyczne schowane w kieszeniach na czarną godzinę, która – jak się okazało – szybko przyszła. Za każdym razem, gdy ktoś wyciągał batona, dzielił się nim z resztą grupy. Nieważne, że to dostało się jeden „gryz”. Liczy się w takich warunkach solidarność z grupą.

Nie każdy może wziąć udział w takiej wyprawie?

Ten wyjazd należy do tzw. trudnych. Trzeba było mieć dobrą kondycję fizyczną i psychiczną. A więc wcześniej był ponad 20-kilometrowy bieg przez mazurski las, były też wykłady o tym, czego można się spodziewać na miejscu, z jakimi zagrożeniami powinniśmy się liczyć etc.

Kto nie powinien wybierać się w taką podróż?

A mogę poprosić o inne pytanie?Smile Mówiąc serio, to w takich ekspedycjach nie powinni uczestniczyć ludzie niezdecydowani, w każdym znaczeniu tego słowa. Jak ktoś jest niezdecydowany w związku, w pracy, szkole, na kolokwium trzyma ściągę w dłoni i rozważa, co robić – skorzystać z niej czy nie, to lepiej niech zostanie w domu. Bo w dżungli trzeba szybko podejmować decyzje. Nie powinna też jechać osoba, która nie ma marzeń i która boi się ryzyka. Jeśli ktoś ma rodzinę, też niech się poważnie zastanowi, czy taki wyjazd jest mu bądź jej niezbędny do życia. Swoją drogą, marzenia nie są po to, by o nich śnić, tylko je realizować.

Czy po wyprawie do Darien mógłbyś pojechać na typowa wycieczkę organizowana przez biuro podróży ?

Leżenie na plaży to na pewno nie dla mnie. Na pewno chcę wrócić do Darién. I jest jeszcze coś, o czym opowiem, ale tylko niewiele, bo tu chodzi o odkrycie pewnej tajemnicy…Smile Otóż planujemy wrócić w okolice Darién, bo tam żyje prawdopodobnie osiem, dotąd dzikich plemion, o których świat jeszcze nie słyszał. Chcemy do nich dotrzeć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agosia dnia Pon 14:20, 25 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dziennikarzeujk.fora.pl Strona Główna -> Popisowy tekst
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin