Forum www.dziennikarzeujk.fora.pl Strona Główna www.dziennikarzeujk.fora.pl
Forum z tekstami studentów II stopnia Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJK
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

10 przebojów, które są coverami.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dziennikarzeujk.fora.pl Strona Główna -> Popisowy tekst
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mateusz Kaczmarczyk




Dołączył: 12 Sty 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:03, 12 Sty 2014    Temat postu: 10 przebojów, które są coverami.

Cover to pojęcie znane każdemu, kto choć raz zetknął się z czymś, co nazywamy muzyką. Od nauki gry na instrumencie, po spontaniczne improwizacje. Covery mogą mieć formę absurdalnie purystycznych kopii (tribute, z ang. hołd), lub doszczętnie rozszarpanych kompozycji, w których z oryginałem nie zgadza się nic (łącznie z tekstem). Niezależnie od tego w kierunku której z tych metod powędruje kreatywność muzyków zawsze można spodziewać się interesujących rezultatów. Od kompletnej profanacji prowadzącej do upadku dobrze zapowiadającej się grupy, po wieczną, niezachwianą sławę. Sławę tak wielką, że może przyćmić nie tylko uznanie co do oryginału, ale wręcz wieść o nim. W tym zestawieniu przyjrzymy się wykonawcom i utworom dzięki którym stali się wielcy, a które są dziełem kogoś zupełnie innego.

Miejsce 10
Mury - Jacek Kaczmarski/Lluís Llach

Polski Bob Dylan, narodowy piewca wolności, papież protest-songu. Choć w swojej obszernej audiotece Jacek Kaczmarski posiada utwory z wielu gatunków i dotykające wielu aspektów, to w Polsce i na świecie znany jest przede wszystkim jako zaangażowany bard upadającej komuny. Opinii publicznej nie przeszkadza w takim widzeniu sprawy nawet fakt, że w repertuarze Kaczmarskiego znajduje się tylko jeden utwór będący czystym antyrządowym protest-songiem - Mury. A nawet to nie jest prawdą. To, co przez wielu patriotów wzięte było za liryczną metaforę upadającego systemu było w rzeczywistości portretem autora oryginału, katalońskiego pieśniarza Lluísa Llacha. L'Estaca (Pal/Słup), bo tak nazywa się ów utwór, w istocie opowiada o reżimie generała Franco, jednak sam Kaczmarski pisząc swój tekst miał w namyśle tylko i wyłącznie opowiedzenie zgrabnej historii o niezrozumiałym artyście w niespokojnych czasach. Los chciał, że dokładnie to samo fatum spotkało zarówno Kaczmarskiego jak i Llacha. Najwyraźniej w tej chwytliwej melodii jest coś, co każe ludziom "wyrywać zęby krat" i nikt nie powie im, że jest inaczej. Mury znalazły się na ostatnim miejscu listy, ponieważ mimo wielokrotnych prób wyjaśnienia ze strony znawców tematu, jak i samego Jacka Kaczmarskiego oraz obszernej kampanii prowadzonej w Internecie, wielu po dziś dzień przekonanych jest o skrajnej polskości tego utworu.

Miejsce 9
Whiskey In The Jar - Metallica/Thin Lizzy/Autor nieznany

Gdy w klubie, radiu, czy nawet na zwykłej domówce zapowiadany jest utwór Metallici można być pewnym że będzie to albo "Nothing Else Matters", albo właśnie "Whiskey In The Jar". Idealny imprezowy kawałek. Na tyle lekki i chwytliwy, by mogli bawić się przy nim nawet zatwardziali hip-hopowcy, ale na tyle ostry, by móc się przy nim wykrzyczeć. Nie należy się jednak temu dziwić, bowiem utwór ten jest w rzeczywistości znaną w całej Irlandii pijacką przyśpiewką. Nagrany po raz pierwszy w 1950r. i spopularyzowany przez folkową grupę The Dubliners był coverowany przez wielu muzyków na przestrzeni pół wieku. W tym przez polski zespół szanty Pod Jodłą. Autor oraz źródło pochodzenia pozostaje do dziś nieznane, głównie za sprawą niezliczonej ilości wariacji i modyfikacji tekstowych. Zmieniane są nazwy i nazwiska, prawie zawsze na te kojarzące się z realiami w których jest wykonywana. Wersja Metallici jest bezpośrednim coverem po irlandzkim zespole rockowym Thin Lizzy, który nagrał go w 1973r. Wskazuje na to wiele czynników, między innymi unikatowa rytmika, niespotykana w żadnej innej wersji, solo gitarowe skopiowane i rozwinięte przez Hammeta oraz użyta przez Thin Lizzy wersja tekstu. W nieznajomości coverowej natury tego utworu najbardziej zaskakuje fakt, że znajduje się on w albumie "Garage, Inc.", który to jest hołdem dla innych muzyków złożonym przez Metallice i zawiera wyłącznie covery.

Miejsce 8
Killing me softly with his song - The Fugees/Roberta Flack/Lori Lieberman

Jeśli jesteś młodą, nonkonformistyczną dziewczyną żyjącą na przełomie lat 90-tych i XIX wieku znasz doskonale następującą sytuację. Ktoś, gdzieś postanawia pochwalić się swoim gustem muzycznym i dokonać osobistego oświadczenia w jednym puszczając nostalgiczne, duszne, hip-hopowe "Killing me softly" w wykonaniu The Fugees. Ty natomiast momentalnie znajdujesz źródło dźwięków, poczym informujesz niegodnych nadawców, że o wiele lepiej brzmi oryginał wykonywany dla ich informacji przez Robertę Flack. Brzmi znajomo? Oczywiście. Problem polega na tym, że Roberta Flack wcale nie jest autorką piosenki. Nie jest nawet jej pierwszą wykonawczynią. A żeby pogorszyć sprawę dla każdego, kto utożsamia go w swojej głowie jako flagowy przykład muzyki czarnych, przy jego tworzeniu brały udział nie tylko same białasy, ale wręcz żydzi. Pocieszeniem natomiast może być fakt, że piosenka jest w około 1/4 polska. Autorem napisanego na fortepianie i początkowo pozbawionego charakterystycznej linii basowej oryginału jest kompozytor muzyczny i filmowy Charles Fox. Nowojorski żyd Szydłowieckiego pochodzenia. Autorem tekstu jest Normal Gimbel nowojorski żyd niewiadomego pochodzenia. Utwór natomiast napisany został dla Lori Lieberman, nowojorska żydówka Szwajcarskiego pochodzenia. Acz ciśnie się na usta słowo "DAMN". Popularna wersja powstania piosenki mówi, że Gimbel, pracując na początku lat 60-tych z argentyńskim kompozytorem filmowym Lalo Schifrinem (notabene prawdziwym autorem motywu muzycznego z serialu "Mission: Impossible" na bazie którego powstał film) wpadł na pomysł napisania musicalu opartego na pewnej argentyńskiej książce. W jednym z rozdziałów bohater siedzi w barze słuchając pianisty grającego utwór "Killing me softly with his blues". Jednakże Fox w jednym z wywiadów uprosił historię twierdząc, że tytuł został wymyślony przez Gimbela jako luźny pomysł na piosenkę w czasach, gdy słowo blues, było jeszcze modne. Jako że jednak w roku 72 brzmiało ono nieco staroświecko, więc postanowiono je zmienić. Co ciekawe pierszy szkic został zmieniony na życzenie Lori Lieberman już następnego dnia tak, by stały się hołdem dla autora utworu "American Pie", Dona McLeana którego Lori była fanką.

Miejsce 7
Tainted Love - Marilyn Manson/Soft Cell/Ed Cobb, Gloria Jones

Marilyn Manson jest bez wątpienia postacią nieco kontrowersyjną. Dla jednych kontrowersje wywołuje jego wyzywający image, silnie usadowiony w stylistyce satanistycznej (choć jego zespół nigdy nie wykonywał utożsamianej z satanizmem muzyki), dla innych jest to jego światopogląd, zachowanie sceniczne oraz działalność poza nią. Nie można mu jednak odmówić smaku i umiejętności na polu wykorzystywania cudzej twórczość na własny użytek. "Sweet Deams", "Tainted Love" oraz "Personal Jesus" są coverami które według złośliwych są bardziej rozpoznawalne i utożsamiane z postaciom Mansona niż jego autorska twórczość. I choć Sweet Deams był pierwszą i chyba najbardziej znaną przeróbką, to jednak "Tainted Love" jest najczęściej omyłkowo traktowany jako jego własny utwór. W rzeczywistości jednak jego autorem był kompozytor muzyczny Ed Cobb, na początku związany z męskim kwartetem The Four Preps. Po odejściu w 1966r. skupił się na szeroko pojętej produkcji muzycznej. Jego "Tainted Love" po raz pierwszy nagrane zostało przez Glorie Jones w 1965 i umieszczone na singlu "My Bad Boy's Comin' Home". Singiel okazał się kompletną klapą nie załapując się na żadną z list przebojów w USA, ani w Wielkiej Brytanii. W 1973 na krążek natknął się DJ Richard Searling popularyzując utwór w niektórych klubach undergroundowych UK. To przekonało Glorię to ponownego nagrania utworu w 1976, co również zaowocowało klapą. Najwyraźniej piosenka wyprzedzała sporo swoje czasy, bowiem w 1981 roku synthpopowy duet Soft Cell świadomy jego popularności nagrał go w kompletnie zmienionej, elektronicznej aranżacji, obniżając tonację z C do G. "Tainted Love" błyskawicznie zdobyło 1 miejsce na liście przebojów w Wielkiej Brytanii. Stworzony na potrzeby filmu "To nie jest kolejna komedia dla kretynów" z 2001 roku cover w pamiętnym wykonaniu Marilyna Mansona został wydany jako singiel do ścieżki dźwiękowej. Znalazł się również na płycie "The Golden Age of Grotesque" jako bonus track. Wersja Mansona nie odbiega od jego sztandarowego stylu i można zakwalifikować ją jako przesterowaną, industialną wariacje na temat muzyki synthpopowej.

Miejsce 6
Mad world - Gary Jules (Michael Andrews)/Tears For Fears

Piosenka znana głównie dzięki kultowemu już filmowi "Donny Darko", innym znajoma dzięki zwiastunowi do gry "Gears of War". Pojawiła się również w kilku innych projektach, a to za sprawą delikatnego, mglistego, nieco depresyjnego klimatu który wyjątkowo dobrze radzi sobie jako podkład pod obrazy, które chcielibyśmy uczynić głębokimi, bądź pamiętliwymi. Warto również wspomnieć o wyjątkowo kreatywnym, minimalistycznym teledysku, do obejrzenia którego zachęcam. Słuchając tego spokojnego, wyciszone, niemalże ponadczasowego w swojej wymowie utworu ciężko jest pogodzić się z faktem, że jest w rzeczywistości coverem dziwacznego synthpopowego kawałka kompletnie nieznanej w Polsce, ale całkiem niegdyś popularnej na zachodzie brytyjskiej grupy Tears For Fears. Podstawowe zmiany, jakie zachodzą w coverze to praktycznie dwukrotne spowolnienie prędkości. Drugą zmianą jest pozbawienie utworu prawie całej linii instrumentalnej zastępując ją ikonicznym riffem fortepianowym oraz serią prostych, wybrzmiewających akordów.

Miejsce 5
American Woman - Lenny Kraviz/Guess Who

Śpiewał ją Kevin Spacey w "American Beauty" i staruszek w "Telemaniaku". Przyczynił się do wystrzelenia kariery Lennego Kravitza na rynku światowym oraz uczynił z niego międzynarodowy symbol seksu. "Amerykańska Kobieta" autorstwa kanadyjskiego zespołu The Guess Who scoverowana była kilkukrotnie, między innymi przez Krokus, jednak to właśnie wersja czarnego rockmana w 1999 roku stała się tą najbardziej rozpoznawalną. Choć w Stanach wersja Guess Who dalej jest relatywnie znana, to w całej reszcie świata sprawa nie wygląda już tak oczywisto. Nagrana w 1970 roku oryginalna, pełna wersja zaczynała się od trwającego minutę dwadzieścia mocno bluesowego wstępu na gitarze akustycznej, by po pauzie zmienić się w oparty o prosty riff, lekki rockowy kawałek. Geneza piosenki ma miejsce w trakcie koncertu w Waterloo, gdzie zespół w ramach próby zaczął jamować do wymyślanego na bieżąco tekstu. Gdy zauważyli, że jeden z fanów nagrywa koncert na kasecie poprosili go nią i zabrali do studia. Cover Lennego powstała początkowo na potrzeby drugiego filmu o przygodach Austina Powersa. W tej wersji brakowało jednak charakterystycznego gitarowego riffu, który dodany był później, gdy piosenkę wydano na piątym albumie artysty. Cover znacznie różni się od oryginału. Zmieniony został między innymi wspomniany wcześniej riff, oraz praktycznie cała instrumentalna strona. Zachował się jedynie tekst, który w ustach Kravitza nabrał bardziej erotycznego brzmienia. Najzabawniejszym w tej piosence jest fakt, że jest to zasadniczo utwór anty-amerykański, który jednak z powodu braku oczywistych odniesień, bądź bezpośrednich negatywnych intonacji bardzo szybko zaczął być błędnie interpretowany. To doprowadziło do jego ogromnego sukcesu windując go na pierwsze miejsce amerykańskiej listy Bilboard Hot 100. Historia podobna do tej, która przytrafiła się utworowi "Windą do nieba" zespołu 2 plus 1.

Miejsce 4
Summer In The City - Joe Cocker/The Lovin' Spoonful

Choć oryginał zdołał zyskać sobie uznanie krytyków ostatecznie znajdując się na 401 miejscu 500 Największych Piosenek Wszechczasów magazynu "Rolling Stone" to jednak nagrany niemal 30 lat później cover w wykonaniu Joe Cockera wprowadził utwór w nowe pokolenie. Nagrany i napisany przez amerykański zespół The Lovin' Spoonful, w 1966 roku był coverowany i samplowany wcześniej i później około 25 razy, w tym przez B.B. Kinga, The Stanglers, Styx, czy Massive Attack. Jednakże talent Cockera do kreatywnej obróbki cudzego materiału w 1994 roku ponownie uczynił z niej singiel. Oryginał zagrany jest bardzo szybko i energicznie, nadając melodii nerwowej, ale ekscytującej atmosfery. Wersja Cocker jest mocno spowolniona, co nadało utworowi bardziej kawiarniany, wielkomiejski sznyt jaki można spotkać w wielu "nowojorskich" utworach z lat 90-tych. To czego brakuje w wersji Cockera to zagrane na pianinie elektrycznym charakterystyczne przejście rozpoczynające kolejną zwrotkę.

Miejsce 3
Somebody To Love - Jefferson Airplane/The Great Society

Jeden z największych przebojów kontrkultury hipisowskiej oraz, obok "White Rabbit", jedyny znany powszechnie kawałek hipisowskiej formacji Jefferson Airplane. Gościł na wielu ścieżkach dźwiękowych, gównie do filmów opowiadających o tym właśnie okresie, dzięki czemu zyskał swoją popularność i rozpoznawalność. Utwór wyszedł spod rąk Darby Slicka z dzielącego z Jefferson Airplane wiele podobieństw zespołu The Great Society. Nie tylko obie grupy pochodziły z San Francisco (centrum ruchu hipisowskiego), grały ten sam gatunek muzyki, co wręcz posiadały tę samą wokalistkę. Modelka, a później frontmenka zaczynała we współtworzonym przez jej braci Great Society. Gdy jednak wokalista Jefferson Airplane Grace Signe Toly Anderson opuścił zespół, Grace, będąca fanką szybko się do niego przyłączyła. Wraz z jej osobą wprowadziła do zespołu dwa największe hity, czyli "White Rabbit", oraz właśnie "Somebody To Love", który stał się ich największym przebojem. Pod względem kompozycyjnym oba utwory nie różnią się od siebie w żaden znaczący sposób. Wersja Jefferson Airplane posiada jednak znacznie wyższą jakość produkcyjną. i Nagrana z większym profesjonalizmem, posiada nieco szybsze tępo, oraz lepiej słyszalne partie perkusyjne. Wersja Great Society sprawia przy niej wrażenie rozlazłej i leniwej.

Miejsce 2
I love Rock and Roll - Joan Jett & The Blackhearts/The Arrows

Wielu twierdzi, że bez niej nie byłoby czegoś takiego jak kobieca scena rockowa, a kobieca scena muzyczna wciąż tkwiłaby w fazie dziewczęcych ballad o miłości. Zwyciężczyni plebiscytu zorganizowanego przez jedno z najważniejszych czasopism wszechczasów, "The New York Times" na najlepszą rockową piosenkarkę. Wciąż nagrywająca i koncertująca, Joan Jett zapisała się w annałach rocka do dziś cieszącymi się niegasnącą popularnością "Bad Reputation" oraz "I love Rock and Roll". Oba naturalnie były wielokrotnie coverowane (w tym między innymi przez Britney Spears i Miley Cyrus) jednak jak to zwykle bywa to co jednym przynosi szczęście z innymi obnosi się raczej okrutnie, bowiem autorami tego drugiego, większego hitu (mowa oczywiście o "I love...") była żyjąca krótką (od 1974 do 1977r.), acz intensywną popularnością brytyjska grupa The Arrows. Wyprodukowani przez legendarnego Mickie'go Most'a byli jedynym zespołem na świecie, który posiadał własny program telewizyjny (polegający praktycznie wyłącznie na odgrywaniu przez zespół swoich własnych piosenek), a który nie wydał żadnego albumu (skończyło się na jednym krążku wydanym już po upadku programu oraz kilku nagraniach archiwalnych). Kompozytor utworu, Alan Merrill wyjawił w wywiadzie dla Songfacts, że powstał on jako odpowiedź do piosenki The Rolling Stones "It's Only Rock 'n Roll (But I Like It)". Joan Jett po raz pierwszy usłyszała "I love..." właśnie w ich autorskim show, kiedy to koncertowała po Anglii z jej wcześniejszym zespołem The Ranaways w 1976 roku. Pierwszy raz nagrała go z dwoma gitarzystami Sex Pistols Steve'm Jones'em i Paul'em Cook'iem w 1979r. Piosenka jednak nie została wydana aż do 1993. Drugiego podejścia Jett dokonała już z The Blackhearts w 1981 czyniąc go singlem co zaowocowało pierwszym miejscem na U.S. Billboard Hot 100 przez 7 tygodni. Singiel pokrył się platyną osiągając milion sprzedanych egzemplarzy i znalazł się na 89 miejscu na liście 100 Największych Piosenek Gitarowych magazynu "Rolling Stone".

Miejsce 1
Hey Joe - Jimi Hendrix/Billy Roberts(?)

Tak, to prawda. Największy hit największego gitarzysty wszechczasów jest własnością kogoś zupełnie innego. Podobnie jak w przypadku "Whiskey In The Jar" mamy tutaj do czynienia ze szlagierem rockowym, czyli anonimowym utworem rozprzestrzenianym przez muzyków podczas występów. Piosenka spopularyzowana została przez amerykański zespół The Leaves, lecz niegasnącą sławę i miejsce na panteonie zawdzięcza Jimiemu Hendriksowi. Geneza oraz pochodzenie utworu po dziś dzień wywołuje wiele sporów i kontrowersji. Znana również po tytułem "Blue Steel .44" (rodzaj rewolweru) przez wielu uważana była za utwór autorstwa Dino Valentiego (naprawdę Chester William Powers, Jr,) który utrzymywał prawa do jej napisania. Gdy dowiedział się o tym Billy Roberts - bard z Kalifornii, domniemany autor, wymusił prawnie na Dinie ugodę w której to w 1962 roku przekazane zostały prawa do utworu. Jest to jedyna potwierdzona wersja wydarzeń. Tim Rose, jeden z odtwórców, twierdził jednak że utwór ma korzenie ludowe i że pierwszy raz usłyszał go od anonimowego bluesmana w rejonie Appalachów. Ta wersja, podobnie jak wiele innych nigdy nie została potwierdzona. Roberts najprawdopodobniej (jeśli w ogóle) stworzył utwór na bazie trzech innych piosenek. "Baby, Please Don't Go To Town" Nielli Miller, która wykorzystuje podobną progresje akordów, napisanej przez Boudleaux Bryant piosenki country "Hey Joe!", które to dzielą ze sobą tytuł i format tekstu "pytanie odpowiedź" oraz tradycyjną balladę "Little Sadie", która opowiada o mężczyźnie, który ucieka po zabiciu swojej żony, a która dzieje się w okolicach narodzin Robertsa. Sam Hendrix został do nagrania piosenki (która była również jego pierwszym singlem) przymuszony. Tak przynajmniej twierdzi Tim Rose. Chas Chandler, menager Hendrixa (były basista The Animals) zawiózł cover Rosa Hendrixowi i mimo jego sprzeciwów przekonał go do nagrania utworu. Z tą wersją zgadzają się biografowie Jimiego, jednak niektórzy poddają ją w wątpliwość. O ile reszta instrumentów, w tym chórek praktycznie kopiuje wersje Rosa, o tyle sam Hendrix gra i śpiewa (nie licząc solo gitarowego, które dodał Jimi) ewidentnie wersję Billiego Robertsa, co można powiedzieć już po charakterystycznym wstępie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dziennikarzeujk.fora.pl Strona Główna -> Popisowy tekst
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin